Koncern Google po ostatniej „aferze” w związku z śledzeniem lokalizacji użytkowników aplikacji przez nich wydanych postanowiło dokonać zmiany nazewnictwa popularnej ostatnio historii lokalizacji.
Historia lokalizacji jak powszechnie wiadomo pomaga otrzymywać trafniejsze wyniki naszych wyszukań jak i dobierać odpowiednie rekomendacje np produktów na jej podstawie. Nie jednego „Jana Kowalskiego” może zaskoczyć fakt, ile informacji o naszych lokalizacjach przechowuje Google w swojej bazie danych. Historię lokalizacji możemy podejrzeć na tej stronie : KLIK
Zmiana opisu funkcji… ale co z samym faktem lokalizowania?
I teraz padnie słuszne pytanie. Czy możemy całkowicie wyłączyć „śledzenie” nas przez aplikację Google? Niestety nie. Czy tego sobie życzymy, czy nie – będziemy śledzeni – z tą różnicą, że teraz będzie się to odbywać całkowicie „jawnie”.
Poprzedni opis wyłączenia funkcji lokalizacji zawierał informację dającą wyraźnie do zrozumienia, że w momencie wyłączenia historii lokalizacji na naszym urządzeniu nie będziemy absolutnie śledzeni oraz że żadne dane związane z lokalizacją nie będą zapisywane przez Google. Dawało to poczucie zapewne każdemu z nas, że miejsca, które odwiedzamy nie będą już zapisywane w osi czasu. Tak niestety nie było. W tym momencie w opisie funkcji znajdziemy informację mówiącą nam wprost, że nawet mimo wyłączenia lokalizacji na naszych urządzeniach będziemy „śledzeni”. By zapoznać się z obecnym opisem funkcji historii lokalizacji odsyłam do oficjalnej strony Google : TUTAJ
Niewątpliwie plusem jest, że mamy niejako jeszcze pole manewru. Pole, które daje nam możliwość usunięcia z naszego konta Google całej historii lokalizacji.
W dzisiejszych czasach niestety jak możemy się domyślać, gdy urządzenie tylko jest podpięte do sieci, bądź nawet jest tylko włączone można mieć przeświadczenie, że jesteśmy śledzeni. Zapytacie dlaczego? Nawet prosta aplikacja od Pogody zapisuje dane o naszym położeniu a gdy otworzymy Google Maps to od razu zapisywana jest nasza lokalizacja w której obecnie się znajdujemy.
Drugie dno śledzenia użytkowników…
Z pewnością swoistym drugim dnem śledzenia użytkowników są przychody z reklam jakie generuje Google – reklamy targetowane są dla nas nie tylko na podstawie ciasteczek, ale też na podstawie naszej lokalizacji.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze 😉